środa, 27 maja 2015

Walk of fame - Meryl Streep

"Nominowane są cztery kobiety oraz, zgodnie z prawem stanu California, Meryl Streep" - ten fragment przemówienia Jareda Leto wręczającego Oscara za najlepszą drugoplanową rolę w 2015 roku będzie stanowił kwintesencję tego, co zamierzam powiedzieć o niewątpliwie jednej z najważniejszych sylwetek światowego kina - amerykańskiej aktorce, Meryl Streep. 


Laureatka trzech Nagród Akademii Filmowej (Sprawa Kramerów z 1979, Wybór Zofii z 1982 oraz Żelazna Dama z 2011), łącznie nominowana do tej nagrody aż 19 (!) razy, zdobywczyni ośmiu Złotych Globów przy 28 (!!) nominacjach (m.in. za Kochanicę Francuza z 1981 czy Diabeł ubiera się u Prady z 2006 roku), a także wielokrotna zdobywczyni i nominowana do tak prestiżowych nagród jak BAFTA, Emmy, Satelita, nagradzana w Cannes, Berlinie, ulubienica krytyków. To Meryl Streep. Aby wymienić i skomentować jej wszystkie osiągnięcia musiałabym przeznaczyć na to dziesięć postów. Dzisiaj jednak postaram się zrozumieć jej wielki fenomen i wyrazić swoją prywatną opinię na temat jej kariery. 


Meryl z Oscarem za Żelazną Damę, 2012

Przyznam, że Meryl Streep to jedna z nielicznych aktorek wzbudzających u mnie mieszane, często skrajne emocje. Poczynając od jej urody, przez liczne nagrody, po poziom aktorstwa, który reprezentuję. Zacznę od urody Meryl, która ma zarówno swoich zwolenników, jak i osoby, które podchodzą do tego zagadnienia dosyć krytycznie. Gdybym miała jednym słowem określić urodę Streep, użyłabym chyba słowa oryginalna, może nietypowa. Jedno i drugie moim zdaniem jest adekwatne. Meryl Streep to osoba o urodzie, którą można porównać do Nicole Kidman czy Tildy Swinton. Nie jest to oczywiste piękno, jest w niej coś szlachetnego, coś przyciągającego, magnetycznego. Myślę, że ona jest w pewien sposób atrakcyjna, urodziwa. Nie można jej odmówić niezwykłej klasy i stylu, ale to już inna kwestia. W samej Meryl podobają mi się bardzo jej oczy - zawsze pełne życia, energii, przez co jej spojrzenie przykuwa uwagę swoją wnikliwością i bystrością. Poza tym, jak już wspomniałam, Meryl ma w sobie coś szlachetnego, dostojnego (cecha Cate Blanchett), co sprawia, że nie mogę złego słowa powiedzieć o jej specyficznej urodzie. 


Przejdę teraz do aktorstwa. Tu będzie bardziej brutalnie. Może się nie znam, może nie zobaczyłam tego kunsztu, ale dwie spośród trzech nagrodzonych Oscarem ról Streep to dla mnie nieporozumienie. Jedynym nagrodzonym filmem z Meryl, który podbił moje serce jest Wybór Zofii (1982) i nie dlatego, że mówi tam po polsku, chociaż robiło to wrażenie. Rola Meryl Streep w tym filmie niezwykle mnie poruszyła, film oglądałam kilka lat temu, i wciąż pamiętam wiele scen, w których udowodniła swój kunszt i umiejętności, ale na tym skupię się na końcu przy okazji rankingu moich ulubionych ról Meryl Streep. Teraz chciałabym przekrojowo opisać i ocenić, dlaczego jej osoba wzbudza moje mieszane uczucia. Talentu jej nie odmówię. Charyzmy jej nie odmówię. Doświadczenia jej nie odmówię. Elastyczności jej nie odmówię. Wydaje się, że jest to aktorka idealna, uniwersalna wręcz - zagra każdą rolę, co widać w różnorodności jej filmografii. Co jest w niej takiego zatem, że kiedy widzę ją na plakacie filmu, to mnie odrzuca? Obawiam się, że Meryl (podobnie jak Johnny'ego Deppa) jest zwyczajnie za dużo. Niemal co roku możemy zobaczyć przynajmniej jeden film, w którym zagrała co najmniej drugoplanową rolę. Wydaje mi się, że w moim przypadku doszło zwyczajnie do zmęczenia jej obecnością na ekranie. Co więcej, zaczęłam dostrzegać pewne mankamenty w jej aktorstwie, które powoli dają o sobie znać. Mimo mojej całej sympatii do Meryl Streep, nie mogę przestać myśleć o tym, jak mnie irytuje. Apogeum mojej irytacji miało miejsce przy oglądaniu Żelaznej Damy - ten film cały czas zbudzał moje negatywne emocje, sposób gry Streep był dla mnie tu nie do zniesienia, podobne wrażenia odniosłam przy okazji filmów: Diabał ubiera się u Prady (2006), Mamma Mia (2008), Sierpień w hrabstwie Osage (2013).


Nie jestem w stanie powiedzieć, dlaczego tak się dzieje. Jak już wielokrotnie wspominałam, lubię i szanuję Meryl Streep za cały wkład w rozwój światowego kina, ale mam wrażenie, że silna pozycja, jaką sobie zdobyła w swojej branży, jej nieustanna obecność w filmach, sprawiły, że przestałam cieszyć się każdą nową zapowiedzią produkcji z nią, a zaczęłam bardziej wnikliwie analizować jej role, zwłaszcza te po 2004 roku. I zaobserwowałam coś, co mnie w niej irytuje - zobaczyłam Meryl Streep w każdej granej przez nią postaci. Zauważyłam, że ona zwyczajnie sobą przytłacza odgrywane role, co może być skutkiem zbyt częstego występowania albo ... albo nie wiem czego. Kiedy widzę na ekranie Jodie Foster albo Edwarda Nortona, widzę przede wszystkim wizualnie podobnego bohatera, nie Foster, nie Nortona - widzę postać jakiejś historii. Natomiast kiedy patrzę na Meryl, najpierw widzę Meryl, słyszę jej głos, dostrzegam jej charakterystyczny sposób gry, dopiero, jakoś mimochodem, widzę kogo gra. Wydaje mi się, że ona zaczęła się w swoisty sposób powtarzać, co widać przy okazji Żelaznej Damy (2011), filmów Sierpień w hrabstwie Osage (2013), Tajemnice lasu (2014), Dawca Pamięci (2014), Mamma Mia (2008). Doszłam również do gorzkiego wniosku na temat jej nagradzania - obawiam się, że Akademia popadła w nadmierny zachwyt jej osobą, co daje o sobie znać przy okazji ogłaszaniu nominacji - Meryl jest nominowana ostatnio prawie za każdy swój film. To boli. Tęsknię za tą delikatną, skromną Meryl, która podbiła moje serce rolami w Wyborze Zofii (1982), Kochanicy Francuza (1981), Łowcy Jeleni (1978), Pożegnaniu z Afryką (1985). Ale nie wszystko stracone, chcę wierzyć, że Meryl ponownie udowodni mi, że w aktorstwie na pierwszym miejscu stawia odegranie postaci, potem własną osobowość. Tymczasem, aby zakończyć pozytywnie, ranking moich top3 ulubionych ról Meryl Streep. Enjoy! 


1. Wątpliwość, 2008 - siostra Aloysius


Meryl Streep, Philip Seymour Hoffman, Amy Adams - to nie mogło się nie udać. Rewelacyjny dramat obyczajowy z doborową obsadą. Meryl Streep udowodniła mi, że jest fenomenalną aktorką, która potrafi zagrać każdą rolę. Siostra Aloysius jest tego najlepszym dowodem. Zimna, wyrachowana, surowa zakonnica narzucająca drakońskie zasady w swojej szkole. Szczerze znienawidziłam tę postać już w pierwszych minutach filmu, co było zasługą Meryl Streep, która dzięki głosowi, mimice (zwłaszcza spojrzeniu) i umiejętnością sprawiła, że tej kobiety nie dało się lubić, co dopiero mówić o jakimkolwiek szacunku. W skali 1-10, zasłużone 10. 



2. Kochanica Francuza, 1981, Sarah/Anna



Jeden z najbardziej klimatycznych i romantycznych (nie wstydzę się użyć tego słowa) filmów, jakie widziałam. Duet Streep - Irons, oglądanie ich było czystą przyjemnością. Meryl w podwójnej roli była tam subtelna, uwodzicielska, niedostępna, dostojna, piękna - mogłabym wymieniać bez końca. Solidne 9/10. 



3. Wybór Zofii, 1982, Zofia Zawistowska 


Meryl Streep w oscarowej roli Zofii Zawistowskiej to fenomen w czystej postaci. Streep doskonale oddała złożoność granej przez siebie postaci, świetnie wczuła się w klimat filmu, w którym zagrała. Również 9 (+1 za scenę zagraną po polsku - oczarowała mnie. 




~R.

1 komentarz: