niedziela, 7 czerwca 2015

Malarstwo jest milczącą poezją* - Jan Vermeer


Kiedy ktokolwiek zapyta mnie o ulubionego malarza, nie jestem w stanie podać jednego tylko nazwiska, moje myśli krążą wokół dziesiątek sylwetek wielkich twórców z różnych epok, z różnych środowisk, dlatego najczęściej wymieniam kilku, a na pierwszy miejscu zawsze stoi Jan Vermeer, którego biografię i twórczość postanowiłam dzisiaj nieco przybliżyć. 

Przypuszczalny autoportret malarza,
fragment obrazu u Stręczycielki

Jan Vermeer (1632- 1675) urodził się i zmarł w Delft, w Holandii, był XVII-wiecznym holenderskim malarzem tworzącym w epoce baroku. Pozostawił po sobie ok. 30 obrazów (szacuje się, że malował 2-3 płótna rocznie). Vermeer pochodził w rodziny mieszczańskiej, nie posiadamy zbyt wiele informacji o jego edukacji - wiadomo jedynie, że w wieku 20 lat (w 1653 roku) wstąpił do gildii św. Łukasza skupiającej między innymi malarzy, a jak wiemy, aby wstąpić do tego rodzaju instytucji, musiał przez okres 6 lat terminować u innego ze znanych malarzy (przypuszcza się, że był to Leonaert Bramer lub Carel Fabritius - uczeń innego wybitnego malarza, Rembrandta). W tym samym roku, Vermeer poślubił również Catharinę Bolnes, co nie obyło się bez sprzeciwów ze strony matki dziewczyny, jednakże dzięki wstawiennictwu wspomnianego już Bramera, małżeństwo doszło do skutku. Mówi się, że opór Marii Thins, matki Cathariny, wywołały względy finansowe (Vermeemowie byli zadłużeni w przeciwieństwie do dobrze sytuowanej rodziny wybranki Jana), a także religia - Jan Vermeer był prawdopodobnie kalwinem, jego żona katoliczką (niewykluczone, że w związku z zawieranym małżeństwem Vermeer zmienił wyznanie). Z tego okresu właśnie pochodzą dwa najwcześniejsze, znane dzisiaj obrazy: Chrystus w domu Marii i Marty oraz Toaleta Diany. Vermeer miał dosyć liczną rodzinę - mówi się, że miał jedenaścioro (nawet może piętnaścioro) potomstwa, z których kilkoro zmarło we wczesnym dzieciństwie. Trudnił się nie tylko malarstwem, ale niewykluczone, iż prowadził oberżę ojca, a także wiadomo, że był handlarzem dzieł sztuki i ich rzeczoznawcą (w 1672 roku, wraz z grupą innych malarzy, dokonał ekspertyzy dzieł przypisywanych Michałowi Aniołowi, Tycjanowi i Rafaelowi). Vermeer prawdopodobnie nie tworzył dzieł na wolny rynek, ale dla konkretnych odbiorców, jednym z jego mecenasów był Jacob Dissius, który w 1682 roku posiadał aż 19 obrazów tego malarza. W późniejszym okresie życia, rodzina Vermeera popadła w długi - ich sytuacja finansowa była coraz gorsza, co odbiło się na zdrowiu i twórczości, która stała się mało naturalna i sztywna (Dama stojąca przy szpinecie), od 1672 roku (wybuch wojny francusko-holenderskiej) nie sprzedał żadnego płótna. 

Vermeer jest znany głównie jako malarz scen rodzajowych, chociaż w jego dorobku artystycznym znajdziemy dwa obrazy historyczne, dwie alegorie oraz widoki miasta również w liczbie dwóch. Sceny jego dzieł są najczęściej przedstawiane w mieszczańskich wnętrzach (najprawdopodobniej wzorowanych na wnętrzach jego własnego domu), często tych samych. Malował najczęściej kobiety, zwykle znajdujące się w pobliżu okien będących źródłem światła (Kobieta z naszyjnikiem pereł, 1662-1665). Charakterystyczne dla malarstwa Vermeera jest to, iż wykorzystywał często te same przedmioty, na przykład biała karafka pojawia się na obrazach Lekcja muzyki, Dziewczyna z kieliszkiem wina, Śpiąca dziewczyna

Powiedzenie czegokolwiek na temat techniki malarskiej, jaką posługiwał się Vermeer nie jest łatwym zadaniem. Wiadomo, że młodzi twórcy tajniki malarskiego fachu przejmowali zazwyczaj od swoich mistrzów. Co więcej, malarze za każdym razem musieli postępować według ściśle określonych reguł, co dotyczyło chociażby przygotowywania pigmentów, co wymagało wiedzy i czasu. Paleta, jaką posługiwał się Vermeer nie była imponująca - w jego dziełach znaleziono w sumie tylko 20 różnych pigmentów, od innych malarzy odróżniało go niezwykłe zamiłowanie do błękitu uzyskiwanego z kosztownego lapis-lazuli (powszechnie używany był azuryt). Vermeer używał farb olejnych i malował na płótnach, z wyjątkiem dwóch dzieł namalowanych na desce (Dziewczyna w czerwonym kapeluszu, Dziewczyna z fletem - tutaj autorstwo niepewne). 

Chociaż osoba Vermeera uległa po jego śmierci lekkiemu zapomnieniu, liczba nawiązań do jego nazwiska i twórczości jest imponująca. Jego postać jest wielokrotnie przywoływana w W poszukiwaniu straconego czasu Prousta, co więcej, jeden z bohaterów tekstu umiera przed obrazem Widok Delft. Vermeerem zachwycali się impresjoniści (Renoir), Salvador Dali uznał go za najgenialniejszego artystę w historii świata. Amerykańską pisarkę Tracy Chevalier tak bardzo zafascynował obraz Dziewczyna z perłą, że stworzyła historię tego, w jakich okolicznościach mogło powstać to dzieło (powieść doczekała się ekranizacji w 2003 roku, Scarlett Johansson jako tytułowa dziewczyna z perłą, Colin Firth w roli malarza, recenzja niebawem). Susanna Kaysen swoją książkę (na podstawie której powstał znakomity film z Winoną Ryder i Angeliną Jolie) obdarzyła tytułem jednego z obrazów Vermeera pt. Przerwana lekcja muzyki. 

Przerwana lekcja muzyki, datowana na 1658-1661, obecnie w Nowym Jorku

Widok Delft, obraz datowany na 1658-1661, obecnie znajdujące się w Hadze,
płótno sygnowane, jedno z dwóch przedstawień miasta w twórczości Vermeera,
obraz miał kilku właścicieli, opis ze sprzedaży z 1822: Sposób malowania jest śmiały,
mocny i mistrzowski, 
jak tylko można by sobie wyobrazić, wszystko prześwietlone jest 
w piękny sposób 
blaskiem słońca, tonacja powietrza i wody, powierzchnia murów i widoki
tworzą 
znamienitą całość; jest to obraz absolutnie jedyny w swoim rodzaju. 

Dziewczyna z perłą, datowana na ok. 1664,
nazywana Mona Listą Północy/Holenderską Mona Lisą

Moja przygoda z Vermeerem wbrew pozorom nie zaczęła się od zobaczenia obrazu Dziewczyna z perłą, z którego to ten holenderski twórca jest najbardziej znany. Pierwszym jego dziełem, jakie poznałam i które mnie zafascynowała było płótno pod tytułem Dziewczyna czytająca list, datowane na 1657-1659, obecnie znajdujące się w Dreźnie. 


Zafascynował mnie wtedy sposób przedstawienia postaci - widzimy ją profilem, ale w szybie otwartego okna, przy którym stoi, malarz przedstawił delikatne odbicie twarzy dziewczyny. Szybko zaczęłam czytać więcej o tym dziele - o jego symbolice, technice wykonania. Vermeer dał się tutaj poznać jako mistrz operowania światłem i cieniem, dyskretnie także umieścił na płótnie symbole mające ułatwić odczytanie wymowy obrazu. Mamy zatem widoczne ułożone na stole owoce, odwołujące się do grzechu pierwszej kobiety - Ewy. Co więcej, badania rentgenowskie, wykazały, że pierwotnie malarz umieścił na ścianie obecny w jego twórczości obraz z kupidynem, który później ostatecznie zamalował. Otwarte okno, przy którym stoi dziewczyna, jest ponoć symbolem jej pragnienia kontaktu ze światem zewnętrznym, od którego, zgodnie z wymogami epoki, jest w swoisty sposób odizolowana. Muszę przyznać, że zarówno sam obraz, jak i lektura tekstu dotyczącego jego historii mocno podziałały na moją wyobraźnię i zaczęłam patrzeć na niego w taki sposób, w jaki zrobili to badacze twórczości Vermeera - list, który czyta postać na obrazie to list miłosny będący zarazem wstępem do złamania przysięgi małżeńskiej. Spokojnie mogę powiedzieć, że jest to jeden z moich ulubionych obrazów holenderskiego twórcy, bo pozostawia wiele dla wyobraźni, naprowadza na właściwy tok rozumowania obecnością ciekawych symboli, a malarsko cechuje go niezwykła precyzja i kunszt. Co prawda, nie jestem pewna, czy każdy obraz sprawia, że w mojej głowie rodzi się konkretna historia (jak w przypadku autorski własnej wersji wydarzeń dotyczącej okoliczności powstania obrazu Dziewczyna z perłą), ale za każdym razem, kiedy widzę jakikolwiek obraz Vermeera, przed oczyma duszy mojej staje mi jakaś opowieść, coś, co mogło zainspirować go do tworzenia. Moim zdaniem, Vermeer jako malarz scen rodzajowych, zasługuje na miano mistrza w tej dziedzinie. Ilość obrazów przedstawiających konkretną, wykonywaną w danym momencie czynność jest imponująca. Vermeer miał niewątpliwie talent do tworzenia tego rodzaju obrazów - udawało mu się jakby zatrzymać czas na swoim obrazie, ukazać ten jeden moment, który go zainteresował. Jego postaci zawsze mają za sobą jakąś przeszłość, przedstawiają jakąś historię, na ich twarzach zawsze można dostrzec emocje. Ponadto, jestem wielką wielbicielką tego, w jaki sposób Vermeer malował wnętrza, co doskonale widać na powyższym obrazie. Dbałość o szczegóły, realizm, doskonałe operowanie światłocieniem robią wrażenie. Niewiele mogę powiedzieć o tym, dlaczego lubię sposób, w jaki tworzył Vermeer, nie mam wystarczającej wiedzy na ten temat, ale w jego obrazach, w sposobie, w jaki tworzył jest coś, co mnie osobiście przyciąga, zawsze znajdzie się na obrazie jakiś detal, jakiś kolor, coś, co przykuje moją uwagę - cenię to, że technika Vermeera jest tak charakterystyczna, że widząc jakiś jego obraz można bez wahania stwierdzić, że to niemal na pewno jego dzieło. 

Poniżej przedstawiam kilka wybranych, moich ulubionych dzieł Vermeera:

Astronom, ok. 1668, obecnie w Luwrze, obraz zachwyca mnie dynamiką, widać, że coś się na nim dzieje, postać dotyka globusu, wygląda jakby się podnosił z krzesła. Po raz kolejny Vermeer udowodnił, że jest precyzyjnym, dokładnym malarzem, który nie idzie na łatwiznę - bogactwo szczegółów takich jak chociażby wzorzysta tkanina na stole, drapowania stroju i wspomnianej tkaniny, globus, cień szafy oświetlanej słońcem dostającym się do pokoju przez okno. Coś niezwykłego. 


Koronczarka, 1669-1671, obecnie w Luwrze, przypuszcza się, że Vermeer wykorzystał tutaj camera obscura (nici wystające z otwartej poduszki), mam sentyment do tego obrazu, bo cenię w nim precyzję, z jaką malarz oddał skupienie na twarzy kobiety tworzącej koronkę - dopracował jej strój, fryzurę, przedstawił ją z ciekawej perspektywy, moim zdaniem jeden z najlepiej wykonanych (i równocześnie najmniejszych, krawędzi nie przekraczają 25 cm) obraz Jana Vermeera. 

Lekcja muzyki, 1659-1664, obecnie w Pałacu Buckingham, kolejny po Dziewczynie czytającej list obraz, dla którego stworzyłam własną wersję okoliczności powstania. Zachwyca tutaj nie tylko bogactwo wystroju wnętrza i to, z jakim kunsztem Vermeer to oddał - tym razem zachwyca to, co zostało zacytowane na obrazie. Tak, zacytowane. Na instrumencie, na którym gra dziewczyna, została zacytowana inskrypcja w języku łacińskim, którą można przetłumaczyć jako muzyka jest towarzyszką w radości i lekiem na strapienia - to te słowa szczególnie do mnie trafiły i pozwoliły opowiedzieć sobie historię tego, co stało się inspiracją do stworzenia tego dzieła.  +100 za nawiązanie do stylu Caravaggia we fragmencie obrazu na ścianie.  


Ważąca perły albo Kobieta z wagą, 1662-1665, obecnie w Waszyngtonie, jeden z moich ulubionych obrazów Vermeera, bo niejednoznaczny - niby możemy to odczytywać jako kolejną, zwykłą scenę rodzajową (kobieta w ciąży/ubrana w modny wtedy typ ubioru ważąca perły), swoją drogą przepięknie stworzoną, to drugi po Dziewczynie czytającej list obraz, do którego zrodziła mi się w głowie konkretna historia okoliczności powstania, jednakże ilość symboli na obrazie daje do myślenia - perły jako symbol marności, czyli to co ziemskie,  wizja Sądu Ostatecznego za kobietą,  czyli co to wieczne i duchowe, analogie między Maryją a kobietą na obrazie - trudno jednoznacznie stwierdzić, przez co obraz jedynie zyskuje na wartości. 


Alegoria wiary, 1669-1674, obecnie w Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku, jedna z dwóch alegorii autorstwa Vermeera, przypuszcza się, że powstał na zamówienie jezuitów, obraz jest silnie nacechowany symbolicznie, wiara to siedząca postać kobiety w odświętnej sukni, trzymającą stopę na globusie, za nią znajduje się uproszczona reprodukcja dzieła Jacoba Jordaensa, ponownie Vermeer dał upust swojemu zamiłowaniu do błękitu, ponownie można dostrzec niezwykłą dbałość o szczegóły (jak chociażby zasłona po lewej stronie). 
Pijana dziewczyna śpiąca przy stole, ok. 1657, obecniew Metropolitan Museum of Art  w Nowym Jorku, jeden z wielu obrazów, gdzie Vermeer umieścił obraz Kupidyna (w lewym górnym rogu) - mówi się, że obraz ma przesłanie typowo moralizatorskie - pijaństwo to rzecz człowieka niegodna. Badacze twierdzą, że kobieta jest służącą, chociaż jej strój jest typowy dla pani domu,  być może jest stan ma związek z relacjami uczuciowymi (prawdopodobnie pozamałżeńskimi, kupidyn symbolem rozwiązłości), na co wskazuje obraz w lewym górnym rogu i zamalowana postać mężczyzny w pomieszczeniu obok.  Jeden z moich ulubionych obrazów - dopracowany, widać zamiłowanie do odcieni niebieskiego i wzorzystych,  ciężkich tkanin. Obraz jest dla mnie świetnym przykładem tego, jak wyglądały moda i wystrój wnętrz XVII-wiecznej Holandii. 

U stręczycielki, 1656, obecnie znajduje się w Dreźnie - odważny, nieco kontrowersyjny obraz ukazujący realia XVII-wiecznej Europy, uwielbiam perfekcje z jaką namalowany został dywan wysuwający się na pierwszy plan, obraz jest dowodem tego, co napisałam wcześniej - zawsze rodzi się w głowie jakaś historia dotycząca okoliczności powstania obrazu, każda z postaci wyraża inne emocje. 


~R.















*Simonides z Keos

1 komentarz: